Przed rozpoczęciem pisania tegorocznego recapu spojrzałem dla przypomnienia na moje ubiegłoroczne podsumowanie. Pisałem w nim o renesansie techno, powrocie ubranego w nowa formę r’n’b, jaraniu się Boiler Room’em, wszędobylskim 808 itp. Od tego czasu chyba nie tak wiele się zmieniło. W dalszym ciągu wszędzie pełno 808, polscy raperzy nadal odkrywają dubstep, a Iggy Azalea, którą rekomendowałem kiedy miała jeszcze mniej więcej 1000 lajków ponownej rekomendacji warta już tak bardzo nie jest. Zostaję też oczywiście przy pełnym supportowaniu duetu Aluna&George.
Ten rok wyglądał w moim mniemaniu podobnie do porzedniego. Przekopanie się przez tony świetnej muzyki i wyselekcjonowanie kilku najważniejszych utworów oraz trendów łatwe nie było. Szczególnie w rapie bardzo ciężko jest mi napisać coś odkrywczego kosztem pozycji oczywistych. Tu rok 2012 zdecydowanie należał do takich person jak A$AP Rocky, Danny Brown, Kendrick Lamar, Frank Ocean, Nas oraz ogólnie ludzi z G.O.O.D. Music. Podsumowując 2012 nie mogłem także zapomnieć o mniej znanych twórcach nowo falowego rapu i upcoming superstars – The Kid Daytona, Action Bronson, czy Trackademicks. W kwestii produkcji nie ma możliwości nie wymienić oczywiście Hit-Boy’a i autorów trapwoych anthem’ów roku – TNGHT. Niedoceniony z kolei został moim zdaniem Party Supplies (jest odpowiedzialny za produkcję Danny Brown – Grown Up). Na rodzimym podwórku amerykańskie trendy odbiły się echem w postaci #tag rapu Gedz’a, trapu Tedego i kilku innych lepszych lub gorszych rzeczy. Mimo totalnego znudzenia trueschoolem, przyjemność sprawiało mi słuchanie Dioxa i The Returners (EP z Twin Peaks!). #swag
Zupełnie inaczej wygląda z mojej perspektywy scena klubowa i elektroniczna. Mimo tego, że house, garage, techno oraz wszelkiego rodzaju ich pochodne oscylujące mniej więcej wokół tempa 110 – 140 bpm stanowią większą część moich setów, ciężko mi wyłonić jednoznacznych faworytów. Kapitalnych produkcji i świetnych producentów ciężko zliczyć,
ale jednak problemem tej sceny zaczyna być brak kreatywności i wtórność. Szczególnie dotyczy to deep’u i tech house’u – pojawiło się zdecydowanie za dużo nic nie wnoszących release’ów, które mimo porządnego brzmienia niczym się od siebie nie różnią.
Rok 2012 kojarzyć mi się będzie też z rozczarowaniem jakie towarzyszyło mi przy słuchaniu nowej płyty The XX (wszytko okej, ale oczekiwałem znacznie więcej), DJ’em Izoh, który wygrał DMC naprawdę straszną rutyną (DJ Vajra w ubiegłym roku dał sobie radę dużo lepiej), przyjemnym albumem Scissor Sisters i oczekiwaniem na powrót hip house’u – mam nadzieję, że w końcu wróci, niezależnie w jakiej formie.
Na podstawie tego wszystkiego wytypowałem kilka najciekawszych moich zdaniem rzeczy (polskich artystów specjalnie pominąłem w moim zestawieniu, zdecydowanie nikt nikomu nie musi już nic udowadniać). I tak pewnie w ciągu kilku najbliższych dni będę żałował, że o czymś zapomniałem. Lista jest totalnie subiektywna, starałem się umieścić w niej traki zarówno z samej góry jak niszy.