Nigdy nie lubię wybierać najlepszych numerów roku – jak już lista wisi w sieci to do głowy przychodzi mi setka innych kandydatów. W tym roku mocno pochyliłem się jednak nad listą i przeleciałem cały bieżaćy rok od stycznia. Wyszła mi ta 10-ka…
Nigdy nie lubię wybierać najlepszych numerów roku – jak już lista wisi w sieci to do głowy przychodzi mi setka innych kandydatów. W tym roku mocno pochyliłem się jednak nad listą i przeleciałem cały bieżaćy rok od stycznia. Wyszła mi ta 10-ka…
W 2012 zakopałem się w muzyce z przeszłości jak nigdy dotąd, dlatego przez ostatnie 12 miesięcy, mało jaki album, wydany w bieżącym roku, przesłuchałem w całości. Wybrać nie było zatem ciężko, bo przesłuchałem ich dosłownie 5 (słownie: pięc). Oprócz tych trzech powyżej, były to jeszcze „FIN“ Talabota i „Return of The Savage“ DJ Nature, które też mogę polecić.
W tym roku, zamiast nowych albumów nakupiłem za to (i nasłuchałem się) dziesiątek różnorakich kompilacji – szczególnie sporo takich, które możnaby zakwalifikować czy otagować jako „world music“. Zdecydowanie najlepsze, to wydane niedawno, nakładem Red Light Records „Into The Light“ z niesamowitą muzyką z Grecji oraz składak z numerami nigeryjczyka Francisa Bebey’a.
Tu wybór był też dosyć łatwy. ESP wydało dla mnie album roku (Land Of Light) i 12“ roku (Soft Rocks – Jungle Talk). Do tego świetne release’y od Young Marco, czy Sea Power & Change spowodowały, że label Lovefingersa wylądował u mnie na pole position. L.I.E.S namieszało w kotle z house’em i pokazało, że można bardzo bezkompromisowo podejść do tego co się wydaje i tego co się gra (vide Ron Morelli). Ponadto lubię etos DIY. Finder Keepers – nawet za samo wygrzebanie z otchłani zapomnienia, nigdy przedtem nieopublikowanych nagrań Andrzeja Korzyńskiego należy się laurka. Oprócz tego, specjaliści od najdziwniejszych kompilacji, wydali w tym roku nie jedną ciekawą płytę (do tego zawsze przepięknie wydaną) jak np.: Strange Passion: Explorations In Irish Post Punk DIY And Electronic Music 1980-1983. Rush Hour, tu chyba nie ma co się rozpisywać – kompilacja Burrell Brothers, re-edycje Jamesa Mason, Dream 2 Science czy Sha-Lor – mówią same za siebie. Leleka, oficyna Vakuli, to zawsze niesamowicie wydane 12“ i najlepsza postmodernistyczno-spirytualistyczna muzyka. Mimo, że w tym roku pod jej szyldem wyszły tylko 3 x 12“, każda z nich była/jest dziełem sztuki.
2012 to dla mnie większości zapadnie w pamięci jako rok reagge – sprawdzcą tego był ten jeden niewinny miks Brennana Green’a (iTunes pokazuje mi, że przesłuchałem go 43 razy), który ukazał się na tespressing.org i definiuje wszystko co w tym gatunku spowodowało, że zacząłem chodzić do Hardwaxu Do tego zdecydowanie powinnienem tu wspomnieć jeszcze o Young Marco (z pewnościć Rookie Of The Year:), jego miksy, a w szczególności ten dla JunoPlus to esencja fuzji mleka kokosowego, zachodów słońca nad błękitną laguną i prądu (polecam też sprawdzić jego wyczyn na Boiler Roomie).