PRZEMYSŁAW ETAMSKI
Muzyk, producent muzyczny. Urodził się w Szczecinie, obecnie mieszka i pracuje w Trójmieście. Od lat konsekwentnie buduje swój charakterystyczny styl oparty na improwizacji, hiphopie i analogowej elektronice. Głównie znany ze swojej działalności solowej (w tym roku wydał płytę Lovely Interstellar Trip), ostatnio jednak co raz częściej bierze udział w kolaboracjach z innymi muzykami - m.in. Kristen, Robert Piernikowski, Paweł Szpura. Grał m.in. na festiwalach Unsound w Krakowie, Transvisualia w Gdyni, czy Multiplace w Brnie. Pod koniec roku powołał wraz z Robertem Piernikowskim niezależny label Latarnia.

Z góry chciałem przeprosić, ale znajdzie się w tym podsumowaniu bardzo mało muzyki z 2012 roku. Będzie kilka rzeczy banalnych, trochę kolesiostwa i trochę starych rzeczy których nikt już nie słucha. Przybrałem taką formę rachunku sumienia, bo uważam że będzie ona najbardziej szczera. Rok 2012 był rokiem w którym bardzo intensywnie poświęciłem się graniu, co sprawiło że niewiele nowej muzyki do mnie docierało w ogóle. Z drugiej strony jestem już trochę zmęczony, nowa muzyka mnie nie zaskakuje tak bardzo jak kiedyś, nie chcę narzekać, bo jest dużo wartościowych rzeczy, ale ciężko mi się w tym odnaleźć. Dlatego poświęciłem się w tym roku raczej eksplorowaniu obranych przez siebie już jakiś czas temu rejonów. Granie i poznawanie nowych ludzi także urodziło kilka fascynacji o których wspomnę.

Na początek mocne akcenty z 2012…

JJ DOOM – Key to the Kuffs / Lex Records 2012

Doom podany w świetnej formie, o Doomie jeszcze wspomnę kilka wersów niżej.

QUAKERS – Quakers / Stones Throw 2012

To płyta której najczęściej słuchałem w tym roku, zrobiła mi niezły wir. Świetne brzmienie, świetni goście, wszystko podane niemal w nadmiarze, a słucha się tego wybornie. Chyba będzie klasyk, zobaczymy jak się zestarzeje.

CHICAGO UNDERGROUND DUO – Age Of Energy / Northern Spy 2012

Rob Mazurek i kolejny genialny album Chicago Underground Duo, zdecydowanie wart odnotowania w podsumowaniu roku 2012, mocny punkt.

ROBERT PIERNIKOWSKI – Się żegnaj / Few Quiet People 2012

Roberta poznałem jakiś czas temu, ale to w tym roku spędziliśmy najwięcej czasu na graniu i koncertowaniu. Ta płyta musiała się tu znaleźć, słuchałem jej głównie na żywo, podczas wspólnej trasy. Robert ma bardzo wyjątkową osobowość, co przekłada się na nagrania i koncerty które wbijają w ziemię. Dobrze odsłuchać ten numer, później pójść na koncert, a dopiero po koncercie przesłuchać całej płyty.

Z płyt w 2012 roku to by było na tyle, teraz pozwolę sobie przytoczyć kilka rzeczy które poznałem, lub odkryłem na nowo w tym roku, jadę na wolno.

HERA

Nie ma na youtubie, ani w ogóle w internecie czegoś, co dokładnie pokazałoby jak wspaniałym zespołem jest Hera. Byłem w tym roku na dwóch koncertach Hery, pierwszy odbył się w sali gdańskiego klubu Żak, drugi w sopockim Spatifie. Zdecydowanie bardziej zapamiętam Spatif, ze względu na odległość jaka dzieliła mnie od sceny… był to jeden z najpiękniejszych koncertów jakie przeżyłem do tej pory. Ciasny klub, wypełniony po brzegi, duszno, stałem pod samą sceną, chłopaki zagrali tak, że poleciały mi łzy ale nie ze wzruszenia, tylko z jakiegoś niewyjaśnionego fizycznego doznania, dokładnie tak sobie wyobrażałem koncerty w latach 60 gdzieś w Nowym Jorku jak napierał John Coltrane czy Albert Ayler. Tego mi trzeba było na polskiej scenie, niesamowite, takie momenty odmieniają życie.

JEANNE LEE

Pozostając trochę w temacie, odkryłem wokalistkę Jeanne Lee, którą już kilka razy wcześniej słyszałem, ale tym razem dorwałem płytę “Conspiracy” która mnie niesamowicie urzekła. Niesamowity, głęboki wokal pływający po freejazzowych strukturach, obłęd. Emocjonalne protest songi, ballady i dużo niesamowitej energii na wielu płaszczyznach. Polecam zarówno płytę “Conspiracy” jak i “Blase” Archiego Shepp’a.

TEN THIEVES

Nie chodzi tu tylko o Ten Thieves, ale o całe zjawisko hiphopu w latach 90’… W 2012 odkryłem to na nowo, bo będąc dzieciakiem temat tylko liznąłem, urodziłem się nieco za późno (późne lata 80’) by siedzieć w tym tak mocno jak bym chciał, słuchałem głównie polskiego rapu. Dziś słuchając takich numerów jak ten numer Ten Thieves czuję że ominęło mnie zbyt wiele, dlatego zamiast poznawać nową muzykę siedzę w tych starociach jak dziecko, cieszę się jak dziecko i chcę właśnie tak działać. Totalna prostota, hiphop to muzyka pierwotna, wszystko prowadzi do tych samych źródeł, dlatego czuję totalną spójność między Jeanne Lee, Herą a np. Ten Thieves.

BRYANT K – Daisies Grow / Stones Throw 2011

Stronę Stones Throw odwiedzam regularnie, bo to dla mnie już świątynia. Ten numer Bryanta K pokazuje jak fantastyczna jest to wytwórnia. Ten numer posiada jakąś dziwną energię, jakby esencję tego czego czasem szukam w muzyce, on posiada tylko tą esencję, bez ozdobników. Jest prosty do bólu, trochę szalony i brzmi jak gówno. Uwielbiam ten numer, ale reszty twórczości Bryanta K nie znam więc się nie wypowiem, jeszcze nie miałem czasu żeby poznać bliżej.

Madvillain – Madvillainy / Stones Throw 2004

Kończy się 2012 rok, a ja nadal Madvillainy słucham jakby był 2004. Jeszcze rok temu uznałem, że to jedna z najlepszych płyt hiphopowych, dziś dojrzałem by uznać że to najlepsza płyta w ogóle, właśnie dlatego, że jest 2012 a ona nadal mi robi taki wir, że nie potrafię tego wytłumaczyć. Wybitna, no weź posłuchaj.

To by było na tyle, życzę wszystkim dużo optymizmu i miłości w nadchodzącym roku.

SHARE